M. jeździ na wieś. Zrywa, składa, wynosi.
Śpi na polowym łóżku. Pali ognisko i na patykach przystosowuje pokarm do spożycia.
Pije wodę ze studni. Chodzi spać o zmroku i wstaje o świcie.
Jesteśmy tam, gdzie zaczynaliśmy. Znowu na początku ewolucji.
W domu mało światła i dużo kurzu. Jedna lampka i brak ogrzewania.
Zdjęta podłoga w kuchni. Pan od Remontu wyciął dwie ściany.
Na zdjęciach nie rozpoznaję już co było czym.
Przez dziury w ścianach oglądamy sad.
Znowu wydaje nam się, że już nie może być gorzej...
Zupełnie niesłusznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz