Teraz zostały już tylko cztery ściany i dach.
Prawie cztery. Ta od strony sadu jest próchnem. Do wymiany.
Pozostał ostatni kawałek podłogi. Sąsiad pomaga. Silny.
Zrywają płyty ze ścian, wynoszą potężne dechy.
Przychodzą sąsiedzi. Patrzą, debatują, radzą.
A nie lepiej było zburzyć...?
I znowu nie wiadomo, co odpowiedzieć.
My sami się sobie dziwimy.
Pod podłogą posępne trio. Czaszka kuny. Zmumifikowany kot.
I małe kopytko. Drapieżnik wciągnął. Chyba.
Pod podłogę prowadziły otwory wentylacyjne. Tamtędy wchodziły zwierzęta.
Wydarliśmy domowi jego ostatnie tajemnice.
Może teraz będzie już nasz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz