Po trzech tygodniach nieobecności zamiast skalniaczka wichrowe wzgorze
Zamiast ogrodu dżungla.
W sadzie pokrzywy takie, jakby nikt (czyli ja) nigdy ich nie kosił.
Dach nad podwórkowym siedziskiem przycupnął wygodnie na taczce.
Uschły porzeczki i wyprowadziły się maliny.
Za to pozostała ryba w lodówce. Miała być dla kotka.
Nie ma ratunku. Bitwa przegrana. Znów zwyciężyła Dzika Natura.
skalniaczek |
zmęczony dach |
pomidory co się wiły u stóp |
ogródek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz