Znowu przyjechaliśmy.
Jak zwykle po zimie niespodzianki. W brodziku ususzony nietoperz.
Koło domu borsuk wykopał dołek. Szukał robaków. Grasuje w okolicy.
Kuna niezadowolona uciekła w popłochu do szopy. Dziecko widziało.
Poza tym zupełnie normalnie.
Lasy niewiarygodnie piękne. Myślalam, że to wiemy.
Że po tylu latach to oczywiste. A tu zawsze ten sam zachwyt.
No i one. Borowiki. Łaskawie pozwalają się znajdować. Albo nie.
Piękne te sosnowe. I ceglastopore.
Podobno najsmaczniejsze z borowików ale niepokoją czerwienią pod kapeluszem.
Z żalem zostawiamy. Jemy jagody i błądzimy.
Kurki giganty. Niezliczona ilość płachetek kołpakowatych. Czyli kołpaczków.
Kanie ogromne przy samej drodze. Tylko zwierząt nie widać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz