Docieramy spóźnieni dwie godziny.
Właściciele domu czekają koło kościoła w sąsiedniej wsi.
Jedziemy za nimi. Długo przez las, potem przez wieś.
Jesteśmy na miejscu. Wszechogarniająca ciemność. Nic, ale to nic nie widać.
Ratuje nas mała latarka i trochę światła samochodu.
Po 10 minutach już wiemy, że kupimy ten dom. W ciemno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz