wtorek, 15 sierpnia 2017
Zniczogłowy.
Zniczogłowi zamiast głowy mają znicze.
To zrozumiałe. Stoją na polu przy murze cmentarza. Są aż trzy.
Nocą znicze płoną. Pewnie na na dziki. Takie to tutaj nadzwyczajne zwyczaje.
To zrozumiałe. Stoją na polu przy murze cmentarza. Są aż trzy.
Nocą znicze płoną. Pewnie na na dziki. Takie to tutaj nadzwyczajne zwyczaje.
sobota, 12 sierpnia 2017
Lato.
Jakoś się nie składało z tym pisaniem. Ale burak w paski urósł. I kiszą się grzyby. Pierwsza malwa zakwitła. I takie kabaczki. Trzeba napisać.
Ptaki trochę przycichły. Kosarze formują oddziały w pulsujących kulach.
I słońce w sadzie już niżej. Wszystko się kisi. Nawet powietrze.
Zupełnie płaskie koty chłodzą brzuchy na wylewce.
W szklance po winie dwanaście much. Gorący, gorący sierpień.
Ptaki trochę przycichły. Kosarze formują oddziały w pulsujących kulach.
I słońce w sadzie już niżej. Wszystko się kisi. Nawet powietrze.
Zupełnie płaskie koty chłodzą brzuchy na wylewce.
W szklance po winie dwanaście much. Gorący, gorący sierpień.
sobota, 22 października 2016
Piątek.
Walczyliśmy całymi latami. Odbijaliśmy nasz sad metr po metrze.
Wydrapywaliśmy pokrzywy i wygryzaliśmy korzenie. Szarpaliśmy i zarzynaliśmy.
Na nic. I tak zawsze zarosło.
W piątek przyszedł Pan. Przyprowadził kolegę i sprzęt.
Wystarczył mu jeden dzień. Być może użył również czarnej magii.
Teraz mamy prawdziwy sad. A może nawet park.
Dlaczego czekaliśmy na ten piątek 6 lat?
Nikt nie wie.
Wydrapywaliśmy pokrzywy i wygryzaliśmy korzenie. Szarpaliśmy i zarzynaliśmy.
Na nic. I tak zawsze zarosło.
W piątek przyszedł Pan. Przyprowadził kolegę i sprzęt.
Wystarczył mu jeden dzień. Być może użył również czarnej magii.
Teraz mamy prawdziwy sad. A może nawet park.
Dlaczego czekaliśmy na ten piątek 6 lat?
Nikt nie wie.
wtorek, 11 października 2016
Pomrocznie.
wtorek, 20 września 2016
niedziela, 18 września 2016
Twory.
Z tego co wyrosło wycisnęliśmy, wygnietliśmy, wypiekliśmy i ukisiliśmy co się dało.
Pizza z botwinkowymi liśćmi. Sok kiszony z buraków. Chleb ze szpinakiem.
Ciasto z porzeczkami. Albo z jabłkami i pomarańczą. Burak naciowy z olejem lnianym.
Ciasto z porzeczkami. Albo z jabłkami i pomarańczą. Burak naciowy z olejem lnianym.
Żniwa.
A tymczasem na Podlasiu wyrosło.
Koper i czerwona sałata u sąsiadki. Grzyby w lesie.
Z pomidorami były przygody. Rosły pięknie w foliaku. Kwiatów dużo.
Ale pszczoły i trzmiele niechętnie do foliaka. Kwiaty rosły a owocow brak.
Hodowca zatroskany. Chodzi, potrząsa kwiatami. Zapyla.
Nawet domek dla owadow zbudował. Dla zachęty.
Ale wiadomo. Ul dla trzmieli potrzebny.
Można kupić na allegro za stówę. W dodatku z mieszkańcami.
Ale na jeden sezon. Bo importowane trzmiele zimy mogą nie przeżyć.
W przyszłym roku Hodowca sam ul zbuduje. Na czas.
Już nie będzie musial zapylać.
niedziela, 28 sierpnia 2016
Dzieci rządzą.
Przyjechaly dzieci i zarządziły. Malowanie. Dzięki temu drzewa teraz patrzą. W górze powoli rośnie domek na drzewie. U nas wszystko jakoś powoli. Na razie jest tylko podłoga. Domek nieskończony i malowidła nieskończone. Totemy zaledwie zaczęte.
Pocieszamy się świadomością, że przynajmniej wszystko jeszcze przed nami.
Może ktoś chce dokończyć?
Pocieszamy się świadomością, że przynajmniej wszystko jeszcze przed nami.
Może ktoś chce dokończyć?
piątek, 29 lipca 2016
KASZUBSKIE WAKACJE 3
Znowu przyjechaliśmy.
Jak zwykle po zimie niespodzianki. W brodziku ususzony nietoperz.
Koło domu borsuk wykopał dołek. Szukał robaków. Grasuje w okolicy.
Kuna niezadowolona uciekła w popłochu do szopy. Dziecko widziało.
Poza tym zupełnie normalnie.
Lasy niewiarygodnie piękne. Myślalam, że to wiemy.
Że po tylu latach to oczywiste. A tu zawsze ten sam zachwyt.
No i one. Borowiki. Łaskawie pozwalają się znajdować. Albo nie.
Piękne te sosnowe. I ceglastopore.
Podobno najsmaczniejsze z borowików ale niepokoją czerwienią pod kapeluszem.
Z żalem zostawiamy. Jemy jagody i błądzimy.
Kurki giganty. Niezliczona ilość płachetek kołpakowatych. Czyli kołpaczków.
Kanie ogromne przy samej drodze. Tylko zwierząt nie widać.
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)