W sadzie młody trznadel, pliszka siwa i mazurek.
Z pliszką spotkałam się rano w przedpokoju.
Właściwie z jej ogonem, który wystawał wewnątrz domu pod dachem.
Tam u góry, od zewnętrznej strony właśnie uwiła sobie gniazdo.
Wilgi przemykają chyłkiem. Ja czaję się i gonię. Bezskutecznie.
Są uważne i płochliwe. Ja niezdarna i powolna.
Chwilowo zaprzestałam gonić. Kryzys. Nie będzie zdjęć.
Nad polem błotniak stawowy codziennie o tej samej porze. Duży.
Na drutach ta sama pliszka i dzierzba gąsiorek. Z naszego podwórka.
Dzierzba piękna. Niepozorna. I drapieżna.
Zjada owady, małe gryzonie, nawet jaszczurki.
Czasem żaby. Na ciernie kolczastych krzaków nabija
większe ofiary. Na później. Jest pod ścisłą ochroną.
W niedzielę do podlaskiej fauny dołaczyły nasze dwie papużki faliste.
Po prostu wyszły. Widziano je potem to tu, to tam.
Okazało się, że świetnie latają na długie dystanse.
Masz ci los z tymi ptakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz